poniedziałek, 17 lutego 2014

Hipopotam

Zeszły tydzień upłynął pod znakiem chwalenia się, ale trzeba te splendory porzucić i wziąć się do roboty..! Tymczasem jednak pozostało mi do zaprezentowania kilka zaległych prac, a wśród nich egzemplarz z początku stycznia. Procedura była skomplikowana - najpierw polowałam na odpowiedni sweter, który można by sfilcować tym oto sposobem. Następnie należało jegomościa wykroić i uszyć. Wszystko odbyło się ręcznie. Potem rozprułam poduchę z Ikei i delikwenta wypchałam. Niech nie zmyli Was zdjęcie - nie oddaje skali, a hipopotam o którym mowa miał jakieś 30 cm długości. Zamiast małego stworzenia, które zwykle tu oglądacie, przypominał raczej sporą zabawkę lub przemiła podusię. Trudno się było rozstać, ale ostatecznie powędrował do Sylwii, a stamtąd dalej w świat.. o ile nie został pożarty przez jej uroczego psa :)


Jak dotąd to chyba największa moja filcowa praca.
Udanego poniedziałku!