wtorek, 20 sierpnia 2013

Nerka

Tego jeszcze u mnie nie było! Z potrzeby chwili - co chwilę mi zajęło:) - usiadłam, zawzięłam się i uszyłam nerkę! Najpierw oczywiście siedziałam i myślałam nad wykrojem, po długiej serii dopasowywań w końcu się udało. Całość to zupełny recykling i wykorzystanie tego co pod ręką - bo to przecież pierwsza, taka na próbę... Dlatego jest trochę mała (chociaż jakiś grosz, telefon i coś jeszcze się zmieszczą), a wynika to tylko i wyłącznie z faktu, że jej wielkość musiałam dopasować do zamka, jaki miałam w domu. I tak, zamek został wypruty ze starej bluzy czy kurtki, materiał to fartuch z lumpeksu. Co więcej, nie trudziłam się nad uszyciem paska, ponieważ wykorzystałam pasek od tegoż fartucha :) Jedyny mankament to to, że nerkę muszę tym paskiem zawiązać, bo nie dorobiłam się jeszcze recyklingowej klamerki - wszystko przede mną! Muszę jednak powiedzieć, że jak na moje niewielkie umiejętności szwalnicze wyszło dobrze. Dowodem na to niech będzie fakt, że jest w użyciu :) Jak nie zabraknie mi zapału, wezmę się też za większą.





Moja prababcia podobno mawiała, że jeśli potrafi się wszyć zamek, potrafi się szyć. Ta reguła nie sprawdza się chyba w czasach, kiedy do wszywania zamków można mieć specjalną stopkę do maszyny :) Wszyłam już tyle zamków, że zgodnie z tą zasadą powinnam być prawdziwą krawcową :)