sobota, 12 marca 2011

Nie-filcowo, nie-biżuteryjnie

Na początku, przede wszystkim - bardzo, bardzo dziękuję wszystkim, którzy zostawili przemiłe komentarze po adresem mojego fuksjowego naszyjnika z wyzwania Art-Piaskownicy (tutaj i tutaj). Wiadomo, uczucie jest świetne, kiedy komuś oprócz własnej mamy spodoba się to, co robimy :) Czuję, że wraz z założeniem tego bloga przybyło wokół mnie osób, z którymi dzielę potrzebę tworzenia własnymi rękami, a że ktoś tu jeszcze zajrzy, skomentuje, a nawet zapisze się na obserwatora - DZIĘKUJĘ!

Ale - żeby nie było zawsze tak idealnie, dzisiaj coś zupełnie innego, trochę niedopracowanego, zrobionego z totalnych resztek, wyciągniętych z mojego pudła. Przydały się: ścinki kolorowych papierów pozostałych po wycinaniu wizytówek, litery wycięte z magazynów, szary tył bloku i tekturka od rajstop :) Nawet kartki w środku są z recyklingu (przepołowiłam zadrukowane na górze kartki do notowania rozdawane na różnych konferencjach). Dołożyłam też cztery wydrukowane cytaty. Powstał zeszycik sztampowy, ale bardzo praktyczny:



Stworzony dla mego Konkubenta wyłącznie w celu nie pogubienia się w tym, który aktualnie odcinek CSI Miami jest do obejrzenia. Traktujemy ten serial z ogromnym przymrużeniem oka, właściwie im dłużej go oglądamy, tym więcej jest śmiechu (a jesteśmy dopiero przy czwartym sezonie Miami). Horatio Caine jest dla nas postacią bliską Chuckowi Norrisowi, a to jak zakłada okulary albo puentuje sytuacje - bezcenne :) Chociaż ma on swoich wiernych fanów, o czym dowiedziałam się wczoraj. Jest i blog poświęcony tylko Horatio Caine'owi, konkursy wiedzy o CSI, a nawet fanka podpisująca się jako "zakochana.w.horatio". I to wszystko chyba zupełnie na serio. Wierzę, że są osoby, którym ta postać imponuje swoją uczciwością i poczuciem obowiązku. I mam nadzieję, że nie narażam się prawdziwym fanom CSI, których oczywiście pozdrawiam :)