poniedziałek, 28 lutego 2011

...

Ojojoj, początki bloga, a tu takie zaniedbania... Minął (na szczęście) już drugi tydzień, kiedy nagle, w środku tygodnia wypadał mi wyjazd, co wiązało się nie tyle z brakiem dostępu do sieci, ale możliwości wykonania czegokolwiek, co mogłabym tu pokazać. Najgorsze jest to, że zawsze łudzę się, że coś tam uda mi się zmajstrować i przed wyjazdem następuje pakowanie - filc, czasem i wełna, całe oprzyrządowanie, półprodukty, nici, igły... wszystko ląduje w wielkich torbach i jedzie ze mną, po czym wraca po kilku dniach, a ja i tak nadal nie mam się czym pochwalić :)

A po takim powrocie muszę czasem nadrobić jakieś zaległości. Ostatnio większość zamówień to kolczyki i pierścionki w formie kwiatków. Chyba wiosna idzie :)





I jeszcze kilka egzemplarzy w innych kolorach.

Nadal czekam też na zamówioną w piątek wełnę na kolejny kulkowy komplet - tym razem w różnych odcieniach różu i fioletu. Co prawda trochę jej mam, ale duże kulki (3 cm) pochłoną zdecydowanie więcej.

Ten tydzień będzie dość pracowity, i tylko od tego, jak zapanuję nad moim wrodzony lenistwem zależy powodzenie wszystkich planów :) Na czwartek muszę przygotować się na starcie ze studentami, a w piątek urządzam przedwczesną imprezę urodzinową! W obu przypadkach potrzebne będzie mi szczęście :)

Miłego popołudnia!

środa, 23 lutego 2011

Zamówienia

Ostatnie zamówienie, które dziś wywędrowało do nowej właścicielki, składało się z różnych form i kolorów - taka jest zresztą większość zamówień, jakie do mnie docierają. Najczęściej są to powtórzenia moich dotychczasowych prac, tyle że w innym zestawieniu kolorystycznym, zdarzają się też indywidualne pomysły i projekty albo połączenia kolorów, i takie zamówienia także bardzo lubię, choć zawsze jest trema - czy na pewno udało się zmienić zamysł na coś zgodnego z oczekiwaniami.

Dzisiaj opuścił mnie taki oto zestaw:





Kulkom z czesanki poświęcam ostatnio sporo czasu, chociaż zdecydowanie zajmują u mnie drugie miejsce, bo jednak gotowy filc w arkuszach był i jest moim faworytem :) Niemniej, za mną jeden duży kulkowy projekt, szykuje się już następny - taki sam zestaw, ale w innych kolorach. Pewnie niedługo się tu objawi :)

Udanego wieczoru!

wtorek, 22 lutego 2011

Scrapowy eksperyment

Tak bym określiła broszkę, którą zrobiłam już jakiś czas temu, ale wymagała pewnej modyfikacji, by komukolwiek ją pokazać :) Jak już pisałam, włóczę się głównie po blogach scrapowych i tam znajduje się źródło inspiracji. Generalnie (co widać na pierwszy rzut oka) muszę nauczyć się panować nad maszyną do szycia i wypróbować te wszystkie ściegi, bo wcześniej miałam styczność jedynie ze starym Łucznikiem, który szył tylko do przodu i do tyłu :)

Swoją drogą, nie mogę dojść do tego, żeby przeszywając kartkę papieru wyszedł mi ładny ścieg. Próbowałam już regulować naprężenie górnej nici, zmieniłam igłę na najcieńszą i nic. Na papierze stale coś jest nie tak. Chyba niedługo spróbuję wyregulować dolną nić, ale z drugiej strony nie chcę niczego zepsuć... POMOCY! :)


Aha, wykorzystałam filc, guziki i żakardową naszywkę z ptaszkiem. Całość wygląda, jakby sześciolatek dorwał się do maszyny i dobrze się bawił :)

Teraz zmykam do obowiązków, na jutro muszę zrobić 4 pary zamówionych już kolczyków.

Miłego popołudnia!

poniedziałek, 21 lutego 2011

Charytatywnie

O ja!
Chwalić się to ja nie umiem, ale spróbuję :) Moja broszka zrobiona na wyzwanie na Art-Piaskownicy została demokratycznie wybrana na zwyciężczynię! Normalnie szok :) Szczególnie, że konkurencja była silna i bardzo zróżnicowana, a ja brałam udział w takiej zabawie po raz pierwszy. W każdym razie serdecznie dziękuję, bo to dla mnie OGROMNE wyróżnienie!

A teraz z innej beczki..
Przeglądając blogi innych osób najczęściej (nie wiem dlaczego) wędruję po blogach scrapowych. Takim tropem trafiłam jakiś czas temu na bloga MonaLisy i informację o jej synku - Witku. Ponieważ Monika wystawia dla Witka aukcje z przedmiotami wykonanymi przez różne osoby, bardzo chciałam przekazać jej coś z moich filcaków. Kiedy zbierałam się na odwagę :) MonaLisa uznała na Flickrze, że podoba jej się tęczowa ślimaczana broszka, która pojawiła się w jednym z moich wcześniejszych postów. No to był impuls! Takim sposobem na allegro na aukcjach dla Witka można kupić też broszkę z Art-Piaskownicy. Jest to z pewnością najlepszy użytek jaki mogłam z niej zrobić! Jeśli ktoś ją oczywiście kupi :) Można zalicytować:




Zapraszam na aukcje dla Witka, nie tylko te z moimi przedmiotami. Inni też przekazali naprawdę piękne rękoczyny i nie tylko:

środa, 16 lutego 2011

Bez ładu i składu..

..właśnie taki jest zestaw, którym wczoraj się zajmowałam - oprócz wyzwaniowej broszki (która nota bene kojarzy mi się z.. hmm.. orzechami i miodem?), na warsztat poszła biżuteria na specjalne zamówienia.

Do wspomnianego już filcowego kompletu powędruje jeszcze jedna bransoletka, złożona z ośmiu ogromniastych kulek (o średnicy ok. 3 cm), w takich samych kolorach:


Dla właścicielki przygotowałam też eksperymentalne kolczyki-niespodzianki - w tych samych kolorach.


Sama do końca nie wiem jak ocenić efekt tego eksperymentu. Obie kulki zdecydowanie się od siebie różnią :)

Zabrałam się też w końcu za naszyjnik dla Mamy. Miał być szary, ale w świetle dziennym ta bawełna wpada jakoś w róż? fiolet?


Miłego popołudnia!

wtorek, 15 lutego 2011

Piaskownicowy czelendż

Od dawna odwiedzam różne blogi, podziwiam i wzdycham (dziwnym trafem - głównie scrapowe, chociaż sama nigdy ani jednego scrapa nie popełniłam). Jak widać po mikroskopijnej historii tego miejsca, dopiero kilka dni temu sama zebrałam się na odwagę, by bloga założyć, ale nadal głupio jakoś zabrać głos i komentować prace innych. Chyba nieśmiała jestem :)

Po raz pierwszy też postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu. Na Art-Piaskownicy czelendż Anny-Marii z grą w kolory, których dotąd nie miałam okazji łączyć, chociaż zestaw jest piękny:


A moja interpretacja w postaci broszki wygląda tak:



To tyle :)

poniedziałek, 14 lutego 2011

Recyklingowe walentynki

Weekend upłynął mi na majstrowaniu przy maszynie. Miałam kilka rozpoczętych projektów, z którymi trzeba było się uporać, bo czas najwyższy. W końcu wszyłam zamki do poduszek i uszyłam zasłony, co naturalnie pociąga za sobą kolejne nieuniknione etapy - prasowanie i wieszanie...


Wczoraj siedziałam też nad walentynkowym upominkiem dla mojego lubego. Ponieważ postanowiliśmy (no dobra, ja postanowiłam), że ewentualne prezenty nie mają być kupne, zmajstrowałam go w (prawie) 100% z tego, co miałam w pudle z przydasiami. Przy różnych okazjach lądują tam: a to jakieś ścinki i bloki kolorowego papieru, a to ładne okładki starych zeszytów, różnego rodzaju tekturki i pudełeczka, obrazki wycięte z gazet, wstążki - czyli mnóstwo wszystkiego co "może się kiedyś przydać". Z takich właśnie "resztek" powstał mój zestaw - wyjątek stanowią poranna kawa i herbata :) Oprócz tego podstawka pod kubek, zakładka (w sam raz dla wielbiciela kawy i książek) oraz mała laurka :) Wszystko w schludnym pudełeczku.

czwartek, 10 lutego 2011

Znowu tęcza

Wyzwoliła się jakaś reakcja łańcuchowa - od korali do naszyjnika, a od naszyjnika z wczoraj do dzisiejszej broszki. Wszystko za sprawą KOLORÓW!



Podejrzewam, że coś wspólnego miała z tym również wczorajsza słoneczna pogoda. Eh, byle do wiosny!

środa, 9 lutego 2011

Powrót do korzeni

No, może to za dużo powiedziane. Początki moich zabaw z filcem wyglądały w skrócie tak: kolorowo i kontrastowo. Ostatnio jednak o wiele częściej wykonywałam biżuterię (najczęściej kolczyki) jednokolorowe, dość ciemne, takie "zimowe". To chyba korale z poprzedniego postu wzbudziły we mnie potrzebę zrobienia czegoś bardzo kolorowego i radosnego. I tak powstał ten oto naszyjnik:

A już zupełnym powrotem są kolczyki - bardzo podobne do tych, które wykonałam jako swoje pierwsze filcowe "dzieło", niecałe półtora roku temu:



W międzyczasie powstały też:



Wczoraj natomiast wywędrowały (właściwie wyjechały) wraz z niespodziewanym gościem z wybrzeża dwie broszki:



Mak w kolorze czarnym jest dość złowieszczy, może dlatego zdjęcie wyszło rozmazane :) Druga broszka trafi do dwulatki - zobaczymy, jak długo przeżyje. Broszka oczywiście :)

niedziela, 6 lutego 2011

Pora zmajstrować pierwszy post...

...kto by pomyślał, że może to być takie skomplikowane :)

Jeśli jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności tu trafiliście - witam serdecznie! I zapraszam do zmiany monologu w dialog.

Póki co prezentuję moje dwa ostatnie wytwory.

Komplet z filcowych kulek stworzony na zamówienie pani Natalii - długaśny naszyjnik (105 cm kulek), bransoletka i kolczyki w bardzo wiosennych kolorach:




Po drugie - takie sobie upomnienie dla zajętego czym innym chłopaka :) Świnka mogłaby się stać odznaką przechodnią, ale na razie zawisła w kuchni jako ostrzeżenie.